Bardzo lubimy korzystać z uroków kąpieli wodnych, także tych w zamkniętych akwenach, gdzie gromadzi się duże skupisko osób. Wszyscy doskonale wiemy, że na pływalniach (tych otwartych i zamkniętych) łatwo można zarazić się brodawkami stóp (czyli tzw. kurzajkami), stąd obuwie ochronne jak najbardziej wskazane, ale zapominamy lub nie mamy świadomości o innym zagrożeniu kąpielami w takich akwenach, a mianowicie o mięczaku zakaźnym.
Mięczak zakaźny to schorzenie wirusowe polegające na powstawaniu na ciele człowieka drobnych, perlistych grudek z niewielkim pępkowatym wgłębieniem, które w krótkim czasie potrafią rozsiewać się na skórze jak chwast na polu tworząc coraz to nowe grudki różnej wielkości. Właśnie kąpiele w basenie niosą ryzyko zakażenia tym wirusem, szczególnie wówczas, kiedy mamy uszkodzony naskórek np. po obrażeniach lub w przebiegu stanu zapalnego.
W wyniku depilacji powierzchnia skóry także ulega mikrourazom i jest narażona na wniknięcie wirusa, szczególnie wówczas, kiedy wykonujemy tą czynność bezpośrednio przed wyjściem na basen. Dotyczy to okolic, które głównie zanurzone są w wodzie, czyli najmniej twarzy po goleniu, a najwięcej takich powierzchni skóry po depilacji jak np. bikini czy podudzia.
Jak uniknąć tego typu przykrych sytuacji. Oczywiście depilacja najlepiej dzień wcześniej łącznie z odpowiednim odkażeniem skóry przed i po tego typu czynnościach, unikanie kąpieli z urazami skóry, a w dalszej kolejności samoobserwacja po zakończonym wypoczynku na basenie i w kolejnych dniach w celu wykrycia podejrzanych zmian, które najczęściej zaczynają się od pojedynczej grudki.
Usuwanie mięczaka zakaźnego warto pozostawić lekarzowi, stosuje się różne mechaniczne metody + odkażanie jodyną po zabiegu. Ważne, aby nie doprowadzić do rozsiania się zmian , gdyż wówczas zabieg jest bardziej nieprzyjemny i długotrwały, aniżeli przy jednej lub kilku grudkach, w szczególności u dzieci rzadko poddających się współpracy z lekarzem przy tego typu zabiegach.
Dlatego, tak jak wracamy z lasu i oglądamy siebie i dzieci, czy nie „złapaliśmy” kleszcza, po basenie zwracajmy uwagę na dziwne grudki, które nie usuniemy zwykłym „wyciskaniem” i które lubią się mnożyć w ekspresowym tempie.